A teraz do
sedna! :)
Dezodorant pure & natural action o zapachu lotosu spełnił właściwie
wszystkie moje oczekiwania. Skóra nawet po dłuższych okresach używania go nie
była przesuszona, ani podrażniona, co zdarzało mi się po wielu dezodorantach.
Pachnie przyjemnie i delikatnie, nie działa na nerwy nawet mojej mamie, która
jest bardzo wyczulona na punkcie zapachów (czasem kiedy użyłam jakiegoś
dezodorantu lub perfum nie była w stanie wejść do mojego pokoju, bo zapach
przyprawiał ją o ból głowy). Dodatkowym plusem jest brak białych śladów na
ubraniu. Co do obietnicy producenta dotyczącej 48-godzinnej ochrony… Hmmm… Nie
mogę się wypowiedzieć, bo nie wytrzymałabym takiego czasu bez prysznica :D
Podsumowując
dezodorant przekonał mnie do siebie i jestem pewna, ze jeszcze po
niego sięgnę.Kontakt
Kontakt:
Jeśli masz pytania napisz do mnie :)
bella.emigrantka@gmail.com
Jeśli masz pytania napisz do mnie :)
bella.emigrantka@gmail.com
9 listopada 2012
Pure & natural!
Miałam już kilka
kosmetyków z linii Nivea pure & natural, a od jakiegoś czasu testowałam
mleczko oczyszczające do twarzy i dezodorant pure & natural
action. Muszę przyznać, że długo nie miałam zaufania do kosmetyków
naturalnych. Przez blogsferę przetoczyła się fala zachwytów,
blogerki pisały o ich zaletach,
a ja cały czas byłam jakby poza tym tematem :) Dopiero kilka miesięcy temu trafiłam w Internecie
na jakąś listę szkodliwych składników (parabeny, SLSy i spółka), poczytałam o ich wpływie na nasz organizm i zaczęłam
bardziej świadomie dobierać sobie kosmetyki. Zaznaczam, że nie wpadłam w panikę
i nie przerzuciłam się z dnia na dzień w 100% na kosmetyki naturalne, ale na pewno
częściej po nie sięgam :) Seria Nivea pure &
natural nie należy może do ekstremalnie tanich, ale uważam, że jest przystępna
cenowo, co jest dla mnie zdecydowaną zaletą.
Co do mleczka
mam mieszane uczucia. Po pierwsze nie znoszę tarcia skóry
wacikiem, jeśli mam makijaż to po jego zmyciu przy
pomocy wacika zawsze wydaje mi się, że tylko rozmazałam sobie wszystko na
twarzy zamiast ją oczyścić ;) Dlatego najczęściej zwilżam buzię wodą, a
potem masuję ją przy użyciu odrobiny mleczka i spłukuję.
Jeżeli trzeba powtarzam zabieg na całej twarzy, albo tylko w okolicach oczu, żeby
zmyć resztki tuszu do rzęs. Przy tej metodzie mleczko sprawdza się całkiem
dobrze, po jego zmyciu skóra jest oczyszczona, ale nie przesuszona, czy ściągnięta.
Efekt mnie zadowala, do zapachu i opakowania też nie mogę się jakoś specjalnie
przyczepić, a jednak czegoś mi brakuje i z całą pewnością miałam już lepsze
kosmetyki do oczyszczania twarzy. Nie wykluczam jednak, że mleczko u kogoś
innego sprawdzi się w 100% :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam ten dezodorant i też jestem z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMysle, ze mleczko tez warto wyprobowac. Mozliwe, ze akurat u mnie nie sprawdza sie jakos super, a innym przypasuje ;)
UsuńRównież dodaję do obserwowanych :) Kosmetyki wydają się ciekawe, więc może warto wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWarto, zwlaszcza jesli lubi sie kosmetyki naturalne :)
Usuń